Ucz się robiąc, Rób się ucząc
Nie, w tym tytule nie ma błędu. Postaram się wytłumaczyć i namówić Cię do nauki przez działanie oraz uczenie innych. Pokażę też, że w moim wypadku zadziałało to jak „kompetencyjna katapulta”, która w krótkim czasie może zmienić zawodowe losy.
Ucz się robiąc…
Brzmi to jak banał – przez praktykę do doskonałości. Jenak chcę Cię zachęcić do pójścia o krok dalej – podejmuj zadania, które są (jeszcze) poza Twoimi możliwościami. Szczególnie dziś, kiedy masz do dyspozycji tak ogromne wsparcie w postaci tanich materiałów szkoleniowych i AI.
Wiele razy podejmowałem się zleceń mając tylko blade pojęcie o tym jak je de facto wykonać.
Przykłady?
- Wiele lat temu ktoś zapytał czy umiem napisać prosty sklep w PHP. Oczywiście, że nie umiałem. Oczywiście, że napisałem – bo były na rynku książki, z których można było się tego nauczyć!
- Nieco później ktoś potrzebował aplikacji web do zarządzania lokalizacjami gabinetów medycznych i ich prezentowaniem na mapie. Umiejąc trochę PHP i prawie nic JS podpisałem umowę, kupiłem dwie książki i douczyłem się obu technologii. Aplikacja powstała (w nowej wówczas technologii Ajax) i kilka lat służyła klientowi.
- Dwa lata temu klient potrzebował do firmy aplikacji do tworzenia i generowania dość skomplikowanych dokumentów. Zrobiłem krótkie rozeznanie rynku narzędzi low-code i trafiłem na genialny Retool. Niewiele się zastanawiając zacząłem budowę takiej aplikacji i okazało się, że to nic trudnego. Trafiłem oczywiście na setkę problemów i wyzwań, kilka razy miałem się już poddać, ale finalnie udało się. Aplikacja działa, rozwija się i służy od roku.
- Rok temu, mając już dość głęboką wiedzę o Retool i chcąc się z nią podzielić napisałem do strefakursow.pl z propozycją nagrania 1 szkolenia o tym narzędziu. Po szybkich negocjacjach skończyło się zleceniem na 3 kursy z narzędzi low-no-code. To nic, że miałem bliskie zeru pojęcie o nagrywaniu kilkugodzinnych kursów (wcześniej nagrywałem pojedyczne screencasty). Przygotowałem finalnie około 100 kilkunastominutowych lekcji, co zajęło mi pół roku, ale też nauczyło trochę o edycji video, audio i szykowaniu materiałów szkoleniowych. To zlecenie pokazało mi coś jeszcze – ale o tym za chwilę.
Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo. Jednak ostatnie zlecenie (szkolenia) to punkt dość szczególny, bo prowadzi mnie do drugiej części tytułu, czyli…
…Rób się ucząc!
Trudniej będzie wyjaśnić o co chodzi. Ale od początku.
Realizując zlecenia nagrywania kursów o Airtable, N8N i Retool odkryłem, że opracowanie:
- listy lekcji
- opisu kursu mającego zachęcić do jego kupna
- wszystkich przykładowych baz danych, przepływów i aplikacji jakie pokazałem w kursach
- materiałów dla kursantów
spowodowało gigantyczne usystematyzowanie tej wiedzy w mojej głowie. Dzięki temu praca z wymienionymi aplikacjami zajmuje mi teraz znacznie mniej czasu, robię w nich znacznie bardziej skomplikowane rzeczy.
Można powiedzieć, że nauka innych „Zrobiła ze mnie” kogoś, kto potrafi znacznie więcej niż kiedyś, kiedy „tylko” robiłem dla innych. Zadziałało to jak katapulta dla moich kompetencji.
Teraz już rozumiesz skąd tytuł „Rób się ucząc”? Może nie jest to idealnie po polsku, ale ucząc innych możesz „zbudować w sobie” jeszcze lepsze zrozumienie już posiadanej wiedzy.
Jak to się dzieje? Jeśli uczysz się lub robisz coś dla siebie (a nawet dla klienta) to pomijasz nieistotne aspekty. Często też korzystasz z bardzo wybiórczej wiedzy i nie zajmujesz się rzeczami wychodzącymi poza wymagania. Przygotowując materiał, z którego ktoś inny ma się czegoś nauczyć nie możesz iść na takie skróty. Wszystko musi być dopracowane, przetestowane, kompleksowo opisane i przede wszystkim musisz rozumieć to czego chcesz kogoś nauczyć. Twoje materiały zostaną wystawione na ocenę merytoryczną, co dodatkowo motywuje do ich dopracowania.
Znacie stożek Dale’a?
Już po nagraniu wszystkich kursów przypadkiem wpadłem na artykuł o piramidzie uczenia się, lub „Stożku Dale’a”. Przeczytasz o tym na Wikipedii, pod adresem https://en.wikipedia.org/wiki/Learning_pyramid. Główna teza to:
najefektywniejsza nauka to taka, kiedy robisz coś samodzielnie (używasz wiedzy w praktyce) a jeszcze lepiej uczysz tego innych
Toczy się spór o to, czy ma ona realne potwierdzenie w badaniach, ale to zostawiam naukowcom. Intuicja podpowiada mi, że jakkolwiek trudno mówić o dokładnych procentach, to:
- robienie rzeczy bardzo przyspiesza ich przyswajanie (oczywistość),
- rzucanie się na głęboką wodę (robienie czegoś czego jeszcze nie robiliśmy i to najlepiej z umownymi karami wiszącymi nad głową) daje ogromny kop motywacyjny, przez co efektywność nauki wzrasta,
- przekazywanie komuś umiejętności – szczególnie jeśli trzeba przygotować materiały szkoleniowe, ćwiczenia i uporządkować to (a nie improwizować) – powoduje (w moim wypadku) niesamowite „poukładanie” tej wiedzy w głowie,
Podsumowanie
- Dzięki podejmowaniu wyzwań i zleceń będących poza moimi możliwościami nauczyłem się masy przydatnych rzeczy.
- Aby brać robotę nie mając kompetencji trzeba być trochę bezczelnym i pewnym siebie.
- Nawet jeśli nie masz pewności siebie i wiary w sukces to niech odwagi doda Ci fakt, że cokolwiek wymyślił Twój „klient” to na pewno DA się to zrobić – no bo w końcu ktoś kiedyś już coś podobnego zrobił (no chyba że nie, wtedy może to przemyśl :))
Ponieważ ktoś może podnieść (słuszny) zarzut oszukiwania czy naciągania klientów, więc doprecyzuję:
- Zdarzało mi się brać za swoje usługi śmiesznie mało (co oczywiście nie jest usprawiedliwieniem).
- Z drugiej strony nie chciałem aby klient płacił za godziny i dni, w których dopiero się uczyłem jak coś robić; kasowałem go raczej tylko za tyle mojego czasu, ile zużyłbym mając wiedzę jak to się robi już na początku projektu.
- Nigdy nie zdarzyło mi się wziąć zlecenie i się z niego nie wywiązać (może mam szczęście a może jestem uparty jeśli chodzi o naukę nowych rzeczy)
- Powodem niskich wycen było głównie to, że moja wiara w siebie plus brak doświadczenia generowały szacunki nie na poziomie rynkowym a raczej „życzeniowym” (w sensie „mam nadzieję, że wyrobię się w 20 godzin”).
- Często wydawało mi się, że coś będzie łatwe do zrobienia, po czym plułem sobie w brodę i pracowałem za miskę ryżu.
Co dalej?
Nigdy ne byłem „prawdziwym” programistą. Wydaje mi się jednak, że dziś jest najlepszy czas, aby uczyć się programować (jeśli to kiedykolwiek było Twoje marzenie ale trudno było Ci się do tego zabrać).
Do klasycznych narzędzi (Google + tanie kursy) dołączyły LLMy, które potrafią pisać kod i go bardzo przystępnie wyjaśnić. Mamy też edytory, w których wsparcie AI to czysta magia. „Kod sam się pisze” to jeszcze nadużycie ale naprawdę niewielkie.
Nie ma więc już wymówek w rodzaju „nie rozumiem tego kursu a nie mam pieniędzy aby zatrudnić prywatnego korepetytora”. Obecnie możesz zatrudnić AI, które się nie męczy, odpowiada 24/7/365 i kosztuje grosze.
Postanowiłem zatem, że kolejny system dla klienta napiszę w Laravel (na przekór modzie na low-no-code) i zacząłem się go miesiąc temu uczyć. Obok biernego oglądania kursów z Udemy zacząłem pisać (korzystając z Windsurf jako wsparcia) pierwszą prostą wersję tego systemu. Po dwóch tygodniach postępy są naprawdę ogromne, większe niż się spodziewałem. Trzymajcie kciuki!