Co ja paczę na początku 2017 – filmy i seriale

2016 obejrzeliśmy całkiem sporo fajnych produkcji (z czego najlepiej wspominam Stranger Things). Rok 2017 nie zapowiada się gorzej i już przyniósł kilka rzeczy, które niniejszym polecam (lub odradzam).

Kolejność nieprzypadkowa – spisałem po prostu tytuły w tej kolejności, w jakiej przyszły mi do głowy :).

Nie obrażę się, jeśli w komentarzach podacie swoje odkrycia tego roku!

Drew konsumuje ludzi w Santa Clarita Diet

Pierwsze miejsce zajmuje serial, przy którym najczęściej wybuchałem śmiechem. Może trochę czasem głupkowaty, ze scenami godnymi klasyki splatterpunka i gore (czyli np.  Martwica mózgu), z niezbyt wysokimi ambicjami ale jednak coś w nim jest takiego, że micha się cieszy (i do głowy przychodzi pierwszy kiedy myślę o serialach z początku tego roku). Nie dla ludzi o słabych żołądkach.

Plus za świetną Drew Barrymoore i trochę „Falloutowo/Pin-upową” estetykę (coś jak „Żony ze Stepford” albo „Nosedive” z serii Black Mirror).

Hardy Tomcio  kontra londyńskie układy w Taboo

Serial HBO, który oglądamy z rosnącym znużeniem ale mimo wszystko brniemy jak ta śliwka w kompot – odcinek po odcinku przysypiając na kanapie, ziewając, przewracając oczami, popijając wino.

Myślę, że najlepsze co w nim jest to uczta dla oczu – zdjęcia, scenografia, kostiumy, aktorzy – wszystko to się „ładnie” prezentuje. Piszę „ładnie” bo dominuje tu bród smród i ubóstwo Londynu z czasów kolonizacyjnych. Sama fabuła nie jest może słaba ale porwać nas jakoś nie porwała, ot taki dodatek do świetnego aspektu wizualnego.

Plus za brzydotę pomieszaną z pięknem.

Młodzież kontra czyli Freaks and Geeks

Odkrycie roku 2016, do którego z przyjemnością wróciliśmy w 2017. Świetna rzecz jak na obyczajowy serial o kujonach i luzakach (oraz ich rodziacach) dziejący się w latach 80-tych. Jeśli komuś mało fajnych dzieciaków i klimatu ze Stranger Things to polecam.

Plus za to, że ten serial nie śmieszy wymyślonymi i sztucznymi „scenkami” tylko jest prawdziwy i „autentyczny do  rozpuku”.

Obcy przybywają w Arrival

Świetny film więc polecam. Nawet w osobnej dedykowanej notce.

Zabójcze piękno kusi w Neon Demon

Tu również polecam, ale najpierw przeczytajcie wpis – bo może okazać się za ciężki dla osób o słabych nerwach i żołądkach. Muzyka i zdjęcia w tym filmie to majstersztyk.

Przyszłość widziana w Czarnym Lustrze

Serial skończyłem na początku roku ale nadal większość odcinków bardzo wyraźnie pamiętam. Świetne jest w nim to, że można obejrzeć w dowolnej kolejności bo każdy odcinek stanowi zamkniętą i niepowiązaną z innymi historię. Są słabsze momenty, ale i tak średni poziom naprawdę bardzo wysoki. Ogląda się trochę jak bardzo dobry zbiór opowiadań ekstrapolujących obecny rozwój technologiczny na to co czeka nas w bliskiej przyszłości.

Dla  informatyków, miłośników transhumanizmu, futurologii, social-fiction, cyberpunka nawet – pozycja obowiązkowa. Dodatkowy plus za to, że jest to produkcja brytyjska, a więc odczuwalnie inna (jak dla mnie na plus) niż seriale amerykańskie.

Głupiomądry BoJack Horseman

Co prawda nie daję rady oglądać za wiele odcinków na raz, ale jako przerywnik raz na jakiś czas działa cuda. Serial animowany, który wygląda jak połączenie Beavis and Butthead i The Simpsons a pod przykrywką durnych wygłupów zawiera naprawdę przygnębiające refleksje o naszym codziennym życiu. Plus za świetny pomysł na świat ludzi wymieszanych z gadającymi zwierzętami.

Coś dla szukających wrażeń w  You Me Her

Obyczajowy serial o małżeństwie w średnim wieku, które poszukując wrażeń wchodzi w ciekawy układ z młodą studentką – dziewczyną do towarzystwa. Na początku zdawał się zabawny ale okazał się naprawdę głębszy niż się spodziewałem. Ciekawe studium małżeństwa, społeczeństwa i tak dalej.

Podsumowując

Pewnie znajdzie się jeszcze kilka rzeczy, o których zapomniałem, ale to oznacza, że nie zapadły mi w pamięć na tyle, żeby Was nimi męczyć :).

Miłego oglądania i podawajcie swoje typy w komentarzach!

[fbcomments]

Nie przegap nowych wpisów

Zapisz się na powiadomienia. Otrzymasz 1 mail w miesiącu.

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga. Po zapisaniu się możesz zmienić obserwowane kategorie.

Nie przegap nowych wpisów

Zapisz się na powiadomienia. Otrzymasz 1 mail w miesiącu.

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga. Po zapisaniu się możesz zmienić obserwowane kategorie.

Podobne wpisy

  • Wczoraj obejrzę Tennet. A może obejrzałem go jutro?

    Kolejna pozycja z kupki wstydu skreślona.

    Przyznam bez bicia, że po seansie nadal nie do końca wiem co tam się właściwie wydarzy(ło). Mimo to patrzyłem w ekran jak zahipnotyzowany. Chritopher Nolan nakręcił film przypominający trochę Incepcję zmieszaną z Memento i Powrotem do przyszłości, przyprawioną Mission: Impossible i kto wie czym jeszcze.

    Polecam jako widowisko, chociaż nie do końca jestem w stanie ocenić, czy to co dzieje się w tym filmie ma jakikolwiek sens. W wielu momentach miałem w głowie czerwone flagi i mój bullshit radar głośno pikał, ale i tak bawiłem się całkiem nieźle.

    Co było to było, nie ma co drążyć, jest na Netflixie więc jeśli macie to na kupce wstydu to jest dobra okazja odrobić i włączyć sobie ten film jak najszybciej. Choćby wczoraj.

  • Pięć książek, które przeczytałem w 2024 i szczególnie polecam

    Czyli kilka zdań o: Królu, Dopaminie, Korei Północnej i transhumanizmie. Miało być pięć, ale o Mężczyźnach w pułapce gniewu i samotności już wcześniej pisałem. Reszta książek jakie pochłonąłem w 2024 jest na moim profilu Goodreads.

    Król, Szczepan Twardoch

    Książkę tak naprawdę przesłuchałem w trakcie jazd i spacerów, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi to małe oszustwo. Tak jak wybaczycie autorowi, że nie można się od tego cholerstwa oderwać. O ile przebrniecie przez początek, bo książka nie jest wcale ani lekka ani przyjemna i ja za pierwszym razem się od niej odbiłem. Swój błąd zrozumiałem, kajam się i przepraszam.

    Jeśli ciekawi was jak mogło wyglądać życie polityczno-przestępcze (te kategorie zawsze się mi mylą) w międzywojennej Warszawie to warto sprawdzić tę pozycję. Audiobook jest świetnie przeczytany a jeszcze wchodzi na ekrany serial na podstawie tej książki i już ostrzę sobie na niego zęby.

    We Are Legion (We Are Bob), Dennis E. Taylor

    Książka przypominająca mi trochę Accelerando, Marsjanina albo stare dobre dzieła Lema czy Asimova i Heinleina. Jest transhumanizm, polityka, podróże międzyukładowe. Jest humor i nawiązania do popkultury – od Simpsonów, przez Douglasa Adamsa po Monty Pythona. Znajdziemy tu również klonowanie umysłu i pseudonaukowy (a może nie pseudo – trudno mi ocenić) bełkot, który bardzo lubię. Czyta się właściwie samo (w sensie szybko), podobnie jak serię o Mordbocie, którego też bardzo polecałem w 2023.

    Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej, Barbara Demick

    To już się nie czyta samo. Tu mamy drogę przez mękę – ale nie dlatego, że reportaż jest źle napisany a dlatego, że nóż się otwiera w kieszeni w częstotliwością 15 razy na rozdział. Trudno uwierzyć w opisywane tam sytuacje. Jeśli chcecie kiedyś zostać dyktatorem i poznać skuteczne metody – poradnik jak znalazł. Jeśli macie problem z czytaniem o ludzkim cierpieniu, nieludzkim traktowaniu – odpuście sobie. Poziom moich emocji przypominał mi ten z okresu czytania książki o Tonym Obedzie, którą gdzieś chyba polecałem.

    Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz, Daniel Z. Lieberman

    Ta książka bywa lekko nudnawa, ale tezy jakie stawia (dodając do tego wyniki badań naukowych) są co najmniej bardzo ciekawe. W skrócie – od tego jak skutecznie twój mózg potrafi wychwytywać tytułową dopaminę kształtują się nie tylko twoje poglądy polityczne ale też kreatywność, zdolność do osiągania celów, skuteczność planowania i wiele innych nieoczywistych cech. Wiele z tych cech zdawałaby się zależeć raczej od wychowania lub wzorców otoczenia, ale okazuje się, że niekoniecznie ma to największy wpływ. To czy popierasz PiS, Konfederację czy Lewicę może być efektem jednej małej cząsteczki, która steruje znacznymi obszarami naszego życia. Warto wiedzieć jakie to obszary i zdawać sobie sprawę z tych mechanizmów.

    A co Tobie udało się przeczytać w 2024? Pochwal się w komentarzu!

    Co jeszcze czytałem w 2024?

    Poniżej lista okładek z mojego profilu na Goodreads.

  • W co się bawić pod koniec 2019?

    Czyli polecanki filmowo-serialowo-książkowe (i nie tylko)

    Od startu bloga nazbierało się już trochę wpisów, zatem małe podsumowanie na koniec roku. Jeśli choć jedna z propozycji umili Wam święta i te kilka wolnych dni – napiszcie w komentarzu.

    Ostrzeżenie – większość z tych rzeczy nie jest nowościami ale kto ma czas oglądać, grać, czytać i nadążać za tym wszystkim? Ja nie, zatem jest szansa, że Ty również nie. Mam zatem nadzieję, że nawet serial czy gra sprzed kilku(nastu) lat może dla kogoś być odkryciem :). Jeśli nie, zawsze pozostaje nieśmiertelny Kevin sam w domu.

    Jeśli moje propozycje przypadną ci do gustu i chcesz w przyszłości dostawać powiadomienia o nowych wpisach – polub ten blog na FB lub obserwuj w inny ulubiony dla siebie sposób, np. newsletter czy RSS.

    Czytaj Więcej „W co się bawić pod koniec 2019?”
  • Kilka muzycznych inspiracji na dobranoc

    Nie samą pracą człowiek żyje. Ja przykładowo dużo wolnego czasu inwestuję w poznawanie nowych dźwięków. Zdarza mi się w ten sposób trafiać na fajne teledyski (nie)znanych mi wcześniej grup i wykonawców. Poniżej moje top-ileśtam rzeczy, które ostatnio ujęły mnie dźwiękami i obrazem. Słodkich snów. Ja wracam do pracy :).

    I HATE WHEN GIRLS DIE

    Na początek klimacik Twin Peaks

    Ecca Vandal – Bleed But Never Die

    buja to mnie strasznie

    Lambrini Girls – Company Culture

    Poczuj się jak w pracy

    Morphine – Super Sex

    Po co grać na jednym saksofonie jak można grać na dwóch równocześnie i brzmieć dwa razy lepiej?! Do tego niezapomniany dwustrunowy bas Marka Sandmana i mamy zespół idealny.

    House of Protection – It’s Supposed to Hurt

    miodek w ucho

    Bob Vylan – Northern Line

    już niedługo zobaczę tego misia na koncercie w Pradze więc przypominam, że istnieje

  • Ostatni eksport video hrabiego Barry Kenta, ujęcie drugie!

    Ostatnie 2 lekcje kursu Retool już w trakcie eksportu do dalszej obróbki u mojego tajnego współpracownika (ciekawe czy zgadniecie kto nim jest?). Kurs nagrałem w rekordowym czasie a mniej więcej za miesiąc będzie do kupienia w każdej Żabce, Dino i kioskach Ruchu tuż obok Ciebie. O ile masz tam w telefonie zasięg i Internet bo tak naprawdę kupisz go tylko na strefakursów.pl.

    Pewnie wkrótce nieco więcej o Retool, ale to już bliżej premiery materiału. Trzymajcie kciuki!

    PS. mój domowy pecet – po miesiącach ciężkiej pracy w pocie CPU, po nocach z Autoeditorem, CapCutem i OBS Studio – zasłużył na upgrade, nie sądzicie?

    PS.2. Tak się cieszy człowiek o krok od zakończenia wielomiesięcznej walki z mikrofonem, myszką, klawiaturą i listą nagrań, które zdawały się nie mieć końca. Okazuje się, że KONIEC JEST BLISKI :).

    PS.3. A tak wygląda status prac na dziś. Jutro (dziś) ostatnie cięcia, kompletowanie materiałów dla kursantów, wysyłka do zleceniodawcy i… zasłużony odpoczynek!

  • Zrób sobie grę

    Gry są ze mną przez całe życie. Wiem jaka to świetna zabawa, dlatego staram się nimi zarażać innych. W podstawówce zdarzało mi się robić własne proste gry planszowe, tworzyć z kolegami swoje systemy RPG albo pisać ekonomiczne bieda-strategie na moje Atari STE (jedna z nich była o prowadzeniu… salonu komputerowego, w którym zresztą trochę pracowałem :)). Wymyślanie światów, zasad i gier to kupa zabawy.

    Kiedy moja pierwsza córa podrosła i szukałem sposobów spędzania z nią czasu pomyślałem, żeby coś dla niej stworzyć. To było bardzo proste, zajęło mi pół godziny ale radość dziecka – nieoceniona. Od tego czasu moje córki nie raz prosiły mnie „tato zrób mi jakąś grę”.

    Kilka z tych planszówek nigdy nie zostało sfotografowanych, ale przeglądając stare fotki znalazłem kilka fajnych projektów.

    To nic, że rysowanie to zwykle pół godziny a przejście góra 10 minut – uważam, że to dobry pomysł na jesienno-zimową nudę. Dziecko najpierw dopytuje co to będzie za gra a potem z wypiekami na twarzy próbuje ją przejść. Przy odrobinie kreatywności mogą one nawet pełnić rolę edukacyjną (nauka dodawania) albo wprowadzać w świat gier typu RPG czy przygodówek. Jak zobaczycie na fotkach w niektórych labiryntach są sklepy, skarby i klucze a dotarcie do wyjścia wymaga kilkukrotnego przemierzenia wszystkich zakamarków albo rozwiązania wielu prostych działań

    Może ktoś z Was robi dla dzieci gry planszowe, jakieś ręcznie robione zabawki? Podzielcie się w komentarzach.

    Więcej polecanek ode mnie: filmy, seriale, gry, muzyka, książki, planszówki

    […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *