Poprzednio pisałem o tygodniu w Grecji, dziś pora na szybki skrót z Albanii.

W sobotę załadowano nas do autobusu, przewieziono do portu w Korfu, zaokrętowano na wodolot i ruszyliśmy na kontynent, do albańskiej Sarandy. Wodolotem płynęliśmy pół godziny i ze zgrozą oglądaliśmy niknące kreski zasięgu na komórkach. Wizja tygodnia bez internetu (w Albanii koszt to 44zł za 1MB) była nieco niepokojąca :).

Pierwsze wrażenie po dotarciu do hotelu – całkiem sympatycznie, dość czysto, świetny pokój (w końcu normalna łazienka i nawet bidet!). No i informacja że można tu złapać greckie sieci komórkowe – co prawda nie zawsze działały ale przy brzegu raczej nie było z „europejskim” internetem problemu. Gorzej z hotelowym WiFi – działało od święta.

Pierwsze wyjście na miasto i lekki zgrzyt. Co prawda Saranda jest pięknie położona ale panuje w niej nieporządek, wszędzie walają się śmieci, straszą jakieś rozgrzebane budowy a okolice śmietników zwyczajnie cuchną i wyglądają tak

Niezbyt przyjemny widok i zapach jeśli przed momentem zjadłeś najlepsze w życiu owoce morza i popiłeś pysznym winem, prawda? Nasze dwie ulubione knajpy: Atlantis i Saranda Terrace, obie kilka minut spaceru od hotelu. Pyszności i taniości :). Co ciekawe najtańsze piwo było do kupienia… w naszym hotelu (w żadnej knajpie nie znalazłem taniej).

Spacer z hotelu do centrum w upale to niezłe wyzwanie. Wieczorem tłok na chodnikach i spaliny, w dzień upał. Dzieciakom oszczędziliśmy tej wątpliwej przyjemności, ja byłem tam 4 razy.

Kiedy już dojdziemy do centrum (prawie godzina spaceru w upale) to wita nas zatłoczona plaża i promenada.

Nocą nie jest wcale mniej ludzi

 

ani mniej śmieci

 

desery w knajpach bywają zabójczo dobre

 

Bojąc się trochę „uwięzienia” w hotelu wynajęliśmy na 2 dni auto i ruszyliśmy w trasę. Widoki po drodze warte zatrzymania się kilka razy.

Jeden dzień skończył się w Butrint, który szczerze polecamy. Może nie jest to ósmy cud świata, ale sporo tam zieleni i parę ciekawych ruin do obejrzenia.

Trafiliśmy też na plażę przed miasteczkiem Ksamil (od strony Sarandy) ale nie wytrzymaliśmy tłoku i po 2 godzinach uciekliśmy z niej :).

Drugiego dnia pojechaliśmy na Blue Eye, które okazało się atrakcją dość… dyskusyjną :).

Podsumowanie? Po raz któryś z rzędzu spędzamy wakacje w 2 lub więcej miejscach i jest to super opcja. Biuro turystyczne dało radę i nic nie można zarzucić organizacji a jeśli wziąć pod uwagę cenę to też nie ma co narzekać na standard kwaterunku i wyżywienia – było ok.

PS. Znajomi właśnie są na takiej samej wyciecze ale wybrali hotel w Ksamil – dopiszę tu jakieś porównanie obu miejscówek kiedy wrócą.

AKTUALIZACJA – znajomi wrócili i bardzo polecają. Stacjonowali w Ksamilu i bardzo polecają – gdybym jechał jeszcze raz też wybrałbym Ksamil a nie Sarandę.

PS2. Pozdrowienia dla świetnych (p)rezydentów i animatorów – dobra robota :).

PS3. Pozdrowienia dla osób, które dotarły aż tu! Szacun :P. W nagrodę należy się link do pełnej galerii – https://goo.gl/photos/efSDRTP4fYhjJNnu5

[fbcomments]

Podobało się?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Subskrybuj powiadomienia o nowych wpisach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *