Przenoszenie fotek poza Zdjęcia Google i co jeśli jest ich prawie sto tysięcy?
Google Photos jest jak ruchome piaski. Łatwo wdepnąć ale wyrwać się na wolność to wyzwanie. Zajęło to jakiś tydzień, ale moja kolekcja zdjęć (z ponad dwudziestu lat!) jest już poza ekosystemem Giganta.
Jeśli macie w Zdjęciach Google więcej niż kilka(naście) tysięcy fotek i myślicie o ich wydobyciu – zapraszam do wpisu, w którym opowiem jak to zrobiłem. Nie był to proces lekki i przyjemny.
UWAGA – proces opisany poniżej na pewno dałoby się usprawnić korzystając z jakiegoś API albo instrumentacji przeglądarki ale… nie chciało mi się (a potem żałowałem) :).
Moja historia z Google Photos / Picasa
Jakim sposobem miałem w Google Photos zdjęcia z ponad 20 lat? Poza oczywistą odpowiedzią – czyli wgraniem do usługi fotek ze starych dysków i zasobów – jest ta mniej oczywista. Ta usługa zawsze wyprzedzała swoje czasy i była za dobra.
Wszystko zaczęło się od aplikacji Picasa. Był to swego czasu jeden z najlepszych managerów kolekcji zdjęć dostępnych na Windows. Automatyczne tworzenie struktur rocznych i miesięcznych, szybkie poprawianie zdjęć (filtry, usuwanie czerwonych oczu, balans bieli, kontrast itd), bardzo wygodne importowanie i wyszukiwanie fotek – wszystko było w tej (darmowej!) aplikacji, której premiera datowana jest na 2001 rok. W pewnym momencie była tam nawet funkcja grupowania zdjęć po konkretnych twarzach/osobach (i to bez wysyłania ich do „chmury”!).
Następnie Picasa zaczęła się mocno integrować z G+, czyli społecznościową siecią od Google. Możecie jej nie pamiętać bo już dość dawno jej z nami nie ma (chociaż ikonki „dodaj do google plus” jeszcze się czasem trafią na stronach). G+ miało też zaawansowane funkcje tworzenia galerii, importowania zdjęć z Picasa, udostępniania innym, komentowania. Nie powiem, przez moment mocno tego używałem.
Jeszcze później wystartowało Google Photos, czyli Zdjęcia Google. Można śmiało nazwać ją „królową fotek” w ekosystemie Android. Mało która usługa udostępnia nam tak wygodne funkcje do zapisywania kopii naszych zdjęć z telefonu, ich szybkiej edycji, a w planie Google One nawet bardziej zaawansowanych obróbek.
Nie powiem, że Zdjęcia Google to zła usługa. Google ciągle ją ulepsza i coś wprowadza nowe funkcje. Przykładowo – taka możliwość odszukania zdjęć, na których znajdują się konkretne osoby – mimo tego, że nie widać ich twarzy*.
Tak samo znajdziesz zmiętą karteczkę z odręcznie napisaną notatką wpisując słowo, jakie pamiętasz, że na niej występowało. Albo zielonego pluszaka, którego kiedyś miałeś (uwiecznionego na fotce) i chcesz pokazać dziecku.
* – Jakim cudem? Google potrafi przeanalizować i połączyć zdjęcia na podstawie nie tylko twarzy ale też sylwetki, fryzury czy ubioru. Przykładowo – na jednym zdjęciu twój znajomy stoi w czerwonej koszulce i dżinsach a na innych fotkach w tym samym stroju stoi albo siedzi tyłem do obiektywu? Nie ma problemu, Google oznaczy go na wszystkich fotkach i pozwoli wyszukać – nawet po latach.
Dlaczego uciekać?
Skoro taka dobra ta usługa to dlaczego z niej uciekać? Jest wiele potencjalnych powodów. Może nie chcemy aby na serwerach Google były prywatne fotki? Może nie chcemy aby Google regularnie robiło nam automatyczne wspomnieniowe animacje ze zdjęć z poprzednim partnerem/partnerką? Może nie ufam, że pliki są tam bezpieczne?
Moja motywacja była banalna i prosta – brak miejsca. Mam wykupioną subskrypcję Google One (wspólna przestrzeń dyskowa na Gmail, Dysk Google i Zdjęcia) a w niej 100GB miejsca, za które płacę niecałe 100zł rocznie. Miejsce to wykorzystałem w ponad 80% a trend pokazywał, że za kilka miesięcy zbliżę się do maksimum.
Moje konto zaczęło puchnąć po wprowadzeniu przez Google nowych zasad, w myśl których nawet zdjęcia w obniżonej jakości (które kiedyś można było przechowywać w usłudze bezpłatnie) zaczną się wliczać do limitu wykorzystania miejsca w usłudze.
Dodatkowo płacę za 1TB przestrzeni w M365 a niedawno zakupiłem NAS od Synology. Oba te rozwiązania dostarczają podobnych możliwości jeśli chodzi o automatyczne zapisywanie kopii zdjęć z telefonu. Postanowiłem wynieść się z Google choćby w ramach sprawdzenia jak bardzo to będzie trudne. Ale też aby docelowo nie płacić za Google One.
Dokąd uciekam?
Eksport zdjęć wykonałem najpierw do OneDrive, bo była to jedna z dostępnych opcji w Google Takeout, a na OneDrive mam sporo wolnej przestrzeni.
Następnym etapem było załadowanie całej tej kolekcji na NAS od Synology. Kiedyś opiszę jak sprawuje się Synology Photos w roli banku dziesiątek tysięcy zdjęć (różnie z tym bywa, ale generalnie – działa).
Jak uciekać?
Google Photos to świetna usługa, z imponująco szybko działającym interfejsem użytkownika. Przeglądanie tysięcy zdjęć, szybkie skakanie wstecz i wprzód o 5 czy 10 lat, edycja, kolaże, przycinanie, tworzenie albumów – wszystko to działa wspaniale.
Chyba że chcesz pobrać więcej niż 500 zdjęć naraz. Wtedy to już niekoniecznie. Jakimś dziwnym trafem pojawiają się schody – a przynajmniej pojawiały się, gdy to robiłem (być może coś poprawiono).
Co możesz zrobić? Oto „prosty” przepis. Prosty w cudzysłowie, bo miałem wrażenie, że Google naprawdę nie chce ułatwiać tego zadania.
Faza przygotowawcza:
- tworzysz album obejmujący 1 lub kilka lat (staraj się robić to partiami po 10-20 tysięcy zdjęć), na przykład „Fotki 2010-2011”
- przesuwasz linię czasu na rok 2010
- zaznaczasz pierwsze zdjęcie ze stycznia – klikając nie w samo zdjęcie a w ikonę „ptaszka” służącego do zaznaczenia fotki
- przewijasz linię na koniec 2011 uważając aby w nic nie kliknąć (tu trochę zależy ile masz rocznie zdjęć, ja starałem się wyciągać po 10-20 tysięcy na raz i np. dla niektórych okresów robiłem od razu 2-3 lata)
- TRZYMAJĄC KLAWISZ SHIFT klikasz w ostatnie zdjęcie grudnia z danego roku – ale nie w samo zdjęcie a w ikonę „ptaszka” służącego do zaznaczenia.
- UWAGA – samo wciśnięcie klawisza SHIFT i najechanie na ikonkę ostatniego zdjęcia może spowodować przywieszenie się przeglądarki na pewien okres (kilkanaście/dziesiąt sekund, na słabszym łączu i komputerze nawet kilka minut) po czym powinna pojawić się „poświata” oznaczająca, że po kliknięciu zostaną zaznaczone wszystkie zdjęcia „pomiędzy”
- Kiedy widzisz, że fotki faktycznie zostały zaznaczone – klikasz ikonkę „Dodaj do albumu” i wybierasz „Fotki 2010-2011”.
- Powtarzasz dla kolejnych okresów
Faza ekstrakcji
- używasz serwisu Google Takeout, gdzie wykonujesz eksport danych,
- zaznaczasz że chcesz eksportować dane TYLKO z Google Photos
- wybierasz, że nie chcesz wszystkich zdjęć a jedynie konkretny album,
- u mnie odświeżenie listy albumów trwało kilkadziesiąt sekund – odczekaj aż pojawi się możliwość zaznaczenia 1 albumu
- wybierz album z żądanego okresu
- wybierz podział archiwum na części (np. 2GB)
- wybierz docelowy folder/usługę – w moim wypadku był to Onedrive
- poczekaj aż eksport się skończy – dla dużych grup zdjęć może to potrwać kilka(naście) godzin, powinien przyjść mail z powiadomieniem
Jak usunąć dziesiątki tysięcy zdjęć?
Tu też wcale nie jest tak prosto i polega z grubsza na takim samym zaznaczaniu zdjęć jak przy tworzeniu albumów, następnie usuwaniu a następnie ponownym usuwaniu z kosza. Przyznam, że nie pamiętam już ile mi to zajęło ale pewnie kilka godzin.
Ale efekt końcowy jak na fotce niżej – wart trudu 🙂
Jeśli znasz prostszy sposób – koniecznie podziel się w komentarzu lub napisz do mnie!
