wyrodni rodzice

Obserwuję z pewnym przerażeniem, jak ludzie sobie wmawiają, że są wyrodnymi rodzicami. Twierdzą na przykład, że nie spędzają z dziećmi tyle czasu ile powinni.

Słysząc takie rzeczy zastanawiam się jak bardzo to jest ich przekonanie a ile w tym nagonki medialnej, pseudonauki i psychozy wciskanej nam w reklamach, poradnikach, czy też pozyskanej z telewizji i otoczenia od „życzliwych doradców”, ludzi którzy sami dzieci nie mają ale wiele o tym czytali.

Szanując wasze, drodzy zaniepokojeni rodzice, prawo do własnego zdania chciałbym jednak wyrazić swoje, odmienne. Poniżej kilka zasłyszanych stwierdzeń i mój nieporadny komentarz. Chętnie poznam Wasze zdanie.

Powinienem więcej bawić się z moim dzieckiem!

Oczywiście, że powinieneś. Pytanie tylko na co stawiamy – ilość czy jakość?

Niewiele pamiętam z wczesnego dzieciństwa, ale jestem przekonany, że kiedy rodziców nie było w pobliżu miałem największą frajdę. Było intensywniej, bardziej samodzielnie, więcej się odczuwało i zapamiętywało. Zabawy w odkrywanie świata szły w najlepsze, kiedy nie patrzył nikt dorosły. W obecności mamy czy taty przechodziła mi ochota na ryzykowne zachowania bo wiedziałem, iż nikt mnie nie pochwali za zrzucenie kwiatka z parapetu (jak rozbije się doniczka?) czy wsadzenie latarki pod wodę, żeby zobaczyć czy świeci. Jakoś tak odruchowo się człowiek pilnował bardziej, żeby czegoś nie palnąć. Wśród kolegów czy też w samotności takich ograniczeń nie było.

Skłamałbym mówiąc, że nie lubiłem bawić się z rodzicami czy dziadkami. Oczywiście, że lubiłem – jako odskocznię, odmianę od dziecięcych zabaw. Nie jako jedyną formę rozrywki.

Wykonując domowe obowiązki i chodząc do pracy zaniedbuję dzieci!

To że tato był w pracy a mama w kuchni (albo odwrotnie, chodzi mi o to, że robili coś zamiast bawić się ze mną) zupełnie nie dziwiło mnie. Nie płakałem w poduszkę bo wszyscy byli zapracowani. To było coś naturalnego i normalnego, że dorośli mają swoje obowiązki a ja swoje sprawy.

To co na pewno było ekstremalnie ważne to poczucie, że byli w pobliżu, na wyciągnięcie ręki. Jeśli cokolwiek się stało to zawsze był ktoś dorosły, kto wyciągnął mnie z tarapatów. To poczucie bezpieczeństwa i obecności „pokój obok” czy nawet „tata za godzinę wróci z pracy” uważam za o wiele ważniejsze niż to czy ojciec pracował, czytał gazetę w salonie czy bawił się ze mną klockami.

Co więcej, jestem przekonany, że obserwacja dorosłych procentuje w przyszłości. Jako dzieciak zawsze bałem się jak ja to wszystko ogarnę jak sam będę duży – te wszystkie domowe obowiązki, zakupy, załatwianie czegoś w urzędach, drobne naprawy i tak dalej. Z biegiem lat upewniałem się, że skoro oni to wszystko potrafią to i ja dam radę. Moja pewność siebie w dorosłości opiera się w pewnym stopniu na tym, że napatrzyłem się za młodu na krzątających się rodziców.

Kilka uwag na koniec

  1. Wielu z nas wysyła dzieci na kółka zainteresowań, pływanie, szachy i inne zajęcia dodatkowe a jednocześnie martwi się tym, że nie spędza z dzieckiem „tyle ile potrzeba”. Trochę niekonsekwentne, prawda? Albo rybki albo akwarium i raz, że nikt nie poda wam „znormalizowanej ilości minut dziennie” a dwa, daleki byłbym od stwierdzenia, że czas z rodzicami jest ważniejszy niż czas na zajęciach dodatkowych.
  2. Boicie się, że zaniedbujecie dzieci? Może przeceniacie swój wkład w ich wychowanie i kształtowanie? Zakładacie, że Waszą rolą jest zapewnienie kompletu doświadczeń, doznań i wiedzy o świecie? A jeśli nasze największe zadanie to „tylko” zapewnienie dzieciom poczucia bezpieczeństwa, możliwości poznawania otoczenia bez strachu, bez uprzedzeń, bez martwienia się o podstawowe potrzeby?
  3. Skupiacie się na dzieciach, super ale czy to nie zaburza równowagi i nie fałszuje przekazu jaki wysyłacie do dzieci jeśli chodzi o życie rodzinne? Czy nie dzieje się to kosztem czasu jaki macie dla siebie i partnera? Jak wasze dzieci mają nauczyć się naturalnych, wyważonych zachowań, ról społecznych i relacji w rodzinie, odpowiednich proporcji, kiedy nie mają okazji ich zaobserwować? Skąd mają wiedzieć, że każdy ma prawo do choćby pobycia samemu, chwili odpoczynku, zrobienia czegoś dla siebie? Czy zawsze macie być dyspozycyjni, dostępni na żądanie? Czy to zdrowe wzorce?
  4. Mama we wszystkim pomoże, Tata zawsze przytuli, to takie normalne, prawda? Tylko czy chcemy wychować maminsynka i beksę, który na każdą przeszkodę zareaguje załamaniem rąk bo rodziców nie ma w pobliżu? Jak to się przełoży na jego dorosłość?
  5. Sporo osób chwali sobie metodykę Montessori, wysyła dzieci do placówek działających według niej, nie czytając ze zrozumieniem jej podstawowych założeń. Przypomnę jedno sztandarowe hasło: „Pomóż mi zrobić to samodzielnie„. Inne, które też mi się podoba, to „Każda niepotrzebna pomoc jest przeszkodą w rozwoju”. Więcej znajdziecie w Google :).

Może ten wpis pomoże Wam trochę się uspokoić a może to tylko usprawiedliwianie się, nie wiem. Napisałem Wam jak ja to czuję :).

[fbcomments]

Nie przegap nowych wpisów

Zapisz się na powiadomienia. Otrzymasz 1 mail w miesiącu.

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga. Po zapisaniu się możesz zmienić obserwowane kategorie.

Nie przegap nowych wpisów

Zapisz się na powiadomienia. Otrzymasz 1 mail w miesiącu.

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga. Po zapisaniu się możesz zmienić obserwowane kategorie.

Podobne wpisy

  • Zrób sobie grę

    Gry są ze mną przez całe życie. Wiem jaka to świetna zabawa, dlatego staram się nimi zarażać innych. W podstawówce zdarzało mi się robić własne proste gry planszowe, tworzyć z kolegami swoje systemy RPG albo pisać ekonomiczne bieda-strategie na moje Atari STE (jedna z nich była o prowadzeniu… salonu komputerowego, w którym zresztą trochę pracowałem :)). Wymyślanie światów, zasad i gier to kupa zabawy.

    Kiedy moja pierwsza córa podrosła i szukałem sposobów spędzania z nią czasu pomyślałem, żeby coś dla niej stworzyć. To było bardzo proste, zajęło mi pół godziny ale radość dziecka – nieoceniona. Od tego czasu moje córki nie raz prosiły mnie „tato zrób mi jakąś grę”.

    Kilka z tych planszówek nigdy nie zostało sfotografowanych, ale przeglądając stare fotki znalazłem kilka fajnych projektów.

    To nic, że rysowanie to zwykle pół godziny a przejście góra 10 minut – uważam, że to dobry pomysł na jesienno-zimową nudę. Dziecko najpierw dopytuje co to będzie za gra a potem z wypiekami na twarzy próbuje ją przejść. Przy odrobinie kreatywności mogą one nawet pełnić rolę edukacyjną (nauka dodawania) albo wprowadzać w świat gier typu RPG czy przygodówek. Jak zobaczycie na fotkach w niektórych labiryntach są sklepy, skarby i klucze a dotarcie do wyjścia wymaga kilkukrotnego przemierzenia wszystkich zakamarków albo rozwiązania wielu prostych działań

    Może ktoś z Was robi dla dzieci gry planszowe, jakieś ręcznie robione zabawki? Podzielcie się w komentarzach.

    Więcej polecanek ode mnie: filmy, seriale, gry, muzyka, książki, planszówki

    […]
  • Muzeum motoryzacji i mody w Maladze

    Jeśli masz godzinkę (maksymalnie dwie) i jesteś właśnie w Maladze to warto wpaść w to miejsce, nie pożałujecie! https://museoautomovilmoda.com/

    Jest tego oczywiście dużo dużo więcej, te kilka fotek to tylko na zaostrzenie apetytu 🙂

  • Chleb pszenno żytni na zakwasie (1)

    To jest przepis na chleb z jakiego korzystam od kilku lat. Przepis wydaje się długi i skomplikowany – cała procedura zajmuje dwa albo trzy dni. Jednak przy regularnym pieczeniu nabierzesz wprawy i wykonasz go bez problemu.

    Jeśli nie masz zakwasu to napisz mi SMS, zadzwoń, wpadnij na kawę, coś się zorganizuje.

    Czytaj Więcej „Chleb pszenno żytni na zakwasie (1)”
  • (SPRZEDANA) Skoda Octavia 1.9TDI, rocznik 2006

    Link do ogłoszenia na Otomoto => https://www.otomoto.pl/osobowe/oferta/skoda-octavia-skoda-octavia-1-9tdi-rocznik-2006-ID6FMeoA.html?isPreview=1

    Sprzeda(łe)m pewne auto, które użytkowałem ostatnie 14 lat i którego jestem drugim właścicielem. Wszelkie pytania na telefon 690620202 (również Whatsapp). Auto (było) można (po wcześniejszym umówieniu) obejrzeć i sprawdzić w miejscowości Juszowice.

    Dane techniczne i historia auta:

    • silnik 1.9TDI (BXE), 105KM, rok produkcji 2006, fabrycznie bez DPF,
    • sprowadzone z Belgii w 2009, w stanie idealnym, z przebiegiem 140 tysięcy,
    • obecny przebieg około 460 tysięcy,
    • użytkowane do 2023 roku jako podstawowe auto do dojazdów do pracy, na wakacje itd, od miesiąca sporadycznie użytkowane,
    • wszystkie serwisy i usterki zawsze robione na bieżąco, auto gotowe do jazdy z zerowym wkładem, auto przechodzi co roku badania techniczne (bez żadnego przymykania oka),
    • z większych awarii jakie miałem to na 200 tysięcy padła turbosprężarka, na jakieś 300 tysięcy dwumasa, reszta to były drobnostki i typowe serwisy typu klocki, oleje, klima,
    • Rozrząd wymieniany przy 426tys km
    • OC ważne do 18-06-2024.
    • aktualizacja z 2023.09.14 – przegląd techniczny robiony w dniu 13.09.2023 bez uwag diagnosty,

    Wyposażenie

    • czujniki parkowania przód/tył,
    • wspomaganie kierownicy
    • klimatyzacja automatyczna dwustrefowa (sprawna),
    • elektryczne szyby przód, elektrycznie regulowane lusterka, centralny zamek z pilotem,
    • wejście AUX 3,5mm (dorzucam konwerter Bluetooth pozwalający puszczać muzykę z telefonu)
    • 1 zestaw kluczyków,
    • opony całoroczne,
    • składana kanapa (2/1) i ogromny bagażnik,

    Stan wizualny i usterki

    • na karoserii widoczne liczne ubytki, rdza, odpryski, wgniecenia, dwa miejsca przerysowane (1x słupek na parkingu, 1x bariera na zjeździe z autostrady)
    • krótko mówiąc auto z bliska „nie wygląda”, ale nie wpływa to na komfort jazdy,
    • urwane zaczepy (od wewnątrz) w lewym reflektorze (po zderzeniu z ptakiem na autostradzie),
    • tylna wycieraczka nie działa (usterka manetki przy kierownicy),
    • jedno z lusterek nie działa ogrzewanie,
    • przełącznik od centralnego zamka wewnątrz auta nie działa,
    • aktualizacja z 2023.09.14 – nowe znalezisko po przeglądzie technicznym – tutka od bagnetu do sprawdzania oleju ułamała się przy wejściu do miski olejowej – stąd okolice tego miejsca lekko zarzygane olejem – rzecz prosta do naprawienia a ubytki oleju niewielkie – fotki w Galerii zdjęć 3

    Galeria zdjęć 1 – wygląd ogólny, wnętrze, silnik

    Galeria 2 – zbliżenia na usterki karoserii

    Galeria 3 – wnętrze silnika i ułamana tutka od bagnetu

    aktualizacja z 2023.09.14 – nowe znalezisko po przeglądzie technicznym – tutka od bagnetu do sprawdzania oleju ułamała się przy wejściu do miski olejowej – stąd okolice tego miejsca lekko zarzygane olejem – rzecz prosta do naprawienia a ubytki oleju niewielkie – fotki w Galerii zdjęć 3

    Cena wywoławcza – 4900zł – do lekkiej negocjacji

    Kontakt – 690620202

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *