Chleb pszenno żytni na zakwasie (1)
To jest pierwszy z serii przepisów na chleb jaki piekę od kilku miesięcy. Kolejne wersje przepisu mogą się różnić delikatnie proporcjami mąki albo dodatkami.
Przepis jest tak prosty, że nawet ja go potrafię każdorazowo wykonać bez wpadki. Więc jeśli Wam nie wyjdzie to Wasza wina, nie moja :). Jeśli zaś nie macie zakwasu to napiszcie mi SMS, zadzwońcie, wpadnijcie na kawę, coś się zorganizuje.
Przepis sprezentował mi, razem z dwunastoletnim zakwasem, kolega z pracy. Nie mogę ujawniać danych osobowych bo RODO więc powiem tylko: ksywa „Gaśnica”, nazwisko na T i już niektórzy będą wiedzieć. Wielkie dzięki, Olek ;).
Wracając do meritum.
Ostatnia uwaga – chleb ten robi się około 2-3 dni – więc wyceluj odpowiednio z pracami, tak żeby ich kluczowy etap nie wypadł w niewygodnym dla Ciebie czasie.
Do roboty!
Etap 0 – zakupy i przygotowania
Musisz mieć:
- zakwas (napisz do mnie to dostaniesz)
- Mąki: 650, 2000, 720 (lub alternatywnie zamiast 720 można użyć BIO 998) – ja kupuję w Kauflandzie lub Stokrotce (Lubin),
- Maślankę (ostatecznie wodę)
- cukier, sól,
- miód (opcjonalnie)
- opcjonalnie jakieś dodatki (ziarna, pestki, suszone śliwki itd)
- dobrze mieć wagę
- dużą miskę
- 2-3 dni czasu 🙂
Etap 1 – karmienie zakwasu (10 minut pracy, 8-20 godzin czekania)
Bierzesz słoik około 1L. Do niego dodajesz zakwas z lodowki. Na to wrzucasz 120g maki Typ 2000 oraz 120ml wody. Wszystko dokładnie mieszasz.




Słoik stawiasz w temp pokojowej, luźno zakręcony, na 12-20h. Powinien wyrosnąć – zależnie od kondycji zakwasu, temperatury, ciśnienia, partii rządzącej – tak na minimum pół słoika.

Etap 2 (15 minut pracy, 8-20 godzin czekania)
Bierzemy co nam wyrosło w Etapie 1 i działamy dalej. Konkretnie:
- odkładamy do lodowki mala porcje na kolejny raz
- reszta (200-300g) idzie do miski
Jeśli tej reszty nie ma nawet 200g to proponuję odłożyć więcej do lodówki a chleba zrobić z połowy albo 2/3 składników – ja tak przynajmniej robię (ale może niepotrzebnie).
Do tej samej (sporej!) miski dajesz
- 500g maślanki lub w ostateczności wody
- 500g maki zytniej typ 2000
Dobrze mieszasz (może być trochę ciężko, ciasto powinno być dość gęste) i zostawiasz na 8-20h przykryte folia spożywcza w temperaturze pokojowej.
Ta masa nie zwiększa objętości, więc się nie martw, że nie rośnie.







Etap 2 na fotkach
Etap 3 (1-2h pracy, 4-6h czekania)
Najbardziej pracochłonny etap, zajmuje około godzinki i ja go sobie dzielę na kilka kroków
Krok 1
Do michy dodajesz
- 275g wody
- 30g soli
- łyżeczka miodu
- łyżeczka cukru trzcinowego
- 500g mąki żytniej typ 720 (lub 998)
- 300g mąki pszennej typ 750 lub 650.








Krok 2
Potrzebujesz jakieś porządne mieszadło, robot planetarny albo mikser z takimi końcówkami…

…albo dużo siły w rękach albo robot planetarny albo jakieś inne mieszadło. Trzeba to naprawdę porządnie wymieszać na wszystkie strony. Rękoma zajmowało mi to z 10 minut. Mikserem minimum 5. Parę razy mieszałem to termomiksem ale to uciążliwe – trzeba robić to na dwa razy (po połowie) i dużo jest potem czyszczenia i mycia.
Wedle uznania po pierwszym wymieszaniu możesz dodać np. ziarna, śliwki suszone i jeszcze zamieszać to porządnie.



Krok 3
Wymieszane ciasto wkładasz do foremek wysmarowanych masłem (mi z pełnej porcji wychodzą 3 foremki). Ciasto urośnie mniej więcej 1,5-2x więc daj go tyle, żeby wypełniło pół lub nieco ponad pół foremki. Ciasto wygładzasz jakimś narzędziem, mi sprawdza się drewniana łyżka lub inna packa. Ciasto będzie się kleić więc możesz swoje narzędzie lekko zwilżyć wodą.









Krok 4
Zawijasz foremki folią spożywczą skropioną wodą od wewnątrz – jak ciasto urośnie to się mniej przyklei do folii.




Stawiasz w temperaturze pokojowej na minimum 2-3h – tak długo aż ciasto będzie już prawie wychodzić z foremek.


Jak nie bardzo wyrosło po 2h to możesz dać w jakieś ciepłe miejsce. Ja daję do piekarnika na 40 stopni na chwilę i zostawiam w stygnącym piekarniku na jeszcze godzinkę. Jak już wygląda na szczęśliwe i wyrośnięte zdejmujesz delikatnie folię i nastawiasz piekarnik na 200stopni.


Krok 4
Wstawiasz do piekarnika 200 stopni i pieczesz na 15 minut. Potem zmniejszasz na 180 stopni i pieczesz około 45 minut. W oryginalnym przepisie od Olka/Alka była informacja, żeby piec bez termoobiegu, ale ja mój piekarnik jest zbyt skomplikowany i nie potrafię go wyłączyć. Mimo to chlebek piecze się bardzo dobrze.
Daj foremki nie za wysoko żeby wierzchy się nie spaliły za bardzo. Ja daję blachę na niski poziom albo stawiam foremki na samym dole.
Krok 5
Wyciągasz foremki z piekarnika i wyciągasz na jakąś kratkę na 1h żeby odpoczęły. Dopiero wtedy kroisz.
Spody mogą być trochę (albo nawet mocno) mokre – mi się zdarza wtedy dać jeszcze na 10-15 minut do piekarnika na 180 stopni żeby trochę przeschły.





