Termomiks – głupota czy geniusz?

W bardzo wielkim skrócie – nie, nie chcę wam sprzedać garnka za 6 tysięcy. Dowiecie się za to jak stałem się wyznawcą tego produktu. Mówię poważnie.

Należy się Wam jednak jedno wielkie zastrzeżenie – nie kupiłem go sobie. Nie zapłaciłem za niego. Został mi sprezentowany przez Mamę (dzięki!).

Co najśmieszniejsze – byłem daleki od entuzjazmu kiedy oznajmiła, że mi go kupi. Pomyślałem “Serio? Naciągnęli cię w życiu tyle razy i zero wniosków? Przecież to kolejny scam”. Mama była nieugięta i zapowiedziała, że wpadnie z dealerką tego cuda i zrobią nam prezentację.

Cóż było robić.

Dodam jeszcze, że kilka lat wcześniej miałem mini-prezentację Uber-Gara. Wtedy kosztował 2 albo 3k a prezentowała go moja znajoma. W pracy. Centralnie w biurze po godzinach. Zrobiła nam lody (bez skojarzeń!), jakąś granitę czy inne coś, masło i pewnie coś jeszcze. Wyszedłem z tej prezentacji lekko zdezorientowany. Komu potrzebny garnek za tyle kasy?! Uznałem to za błąd w Matrixie i żyłem dalej.

Mama przyjechała z sympatyczną panią i rozpakowały gratów na pół kuchni. Pani zaczęła opowiadać i przy okazji coś tam wrzucać, klikać, miziać palcem po ekranie, pokazywać apkę w telefonie.

Nie wiem jak wy, ale ja jestem prosty informatyk. Pokażesz mi ekran, apkę, powiesz że coś się łączy z WiFi i masz moją uwagę.

Potem postawiła przy garnku Maję. Potem mnie. Zrobiłem chyba kluski na parze i bułeczki, nie pamiętam. Dlaczego? Bo byłem jak w transie. Zahiponotyzowany. Garnek mówił mi PROSTYM JĘZYKIEM co mam robić. Żadnych niedomówień.

Jeśli mnie znacie to wiecie doskonale, że w kuchni jestem jak Andzia w szpinaku. Nic nie kumam. Trzeba mówić do mnie WIELKIMI LITERAMI, podstawowymi komendami a wielkości podawać w jednostkach SI.

Termomiks tak do mnie mówił.

  • wlej mi tu 200ml mleka (a jak wlewałem to pokazywał ile już tam jest!)
  • sypnij 200 gram mąki pszennej typ 650
  • dodaj 20g pokruszonych świeżych drożdży (albo 40g suchych, to Twoje życie)
  • zamknij pokrywkę
  • zakręć w prawo pokrętłem

I działa się magia.

To są proste operacje, jak w listingu programu w BASICu. Garnek pokazuje mi na ekranie ile waży to co właśnie wsypuję czy wlewam. Ma bazę przepisów, która starczy mi do końca życia. Pokazuje wskazówki i filmiki video przy trudniejszych operacjach. Pozwala przygotować menu na kilka dni do przodu (odajesz przepisy na kalendarz. Pozwala szukać przepisów po produktach jakie masz w lodówce (zero waste bejbe!)! Przepisy mają dokładnie wymienione składniki i możesz je dodać do listy zakupów w telefonie. Idziesz z apką w ręku do biedry, robisz zakupy, wracasz, przyrządzasz. Bam, jesteś szefem kuchni!

Ciasto na chleb na zakwasie? Robi się!
Ciasto na chleb na zakwasie? Robi się!

Dość powiedzieć, że odkąd mamy ten garnek udało nam się przyrządzić:

  • Kurczaka teryaki z ryżem,
  • Czebureki z mięsem i serem,
  • niezliczoną ilość pizzy,
  • Hot Dogi,
  • Chleby, bułki,
  • Leczo,
  • Chaczapuri z jajkiem i serem,
  • Tarty z burakami i szpinakiem,
  • Karpatkę, Sernik,
  • zupy i kremy,
  • Lemoniady, drinki,
  • Chałkę (nie wiedziałem, że to takie proste!),
  • świeże pesto z bazylii,
  • risotto i kaszę z grzybami,
  • Oliwy smakowe,
  • Tortillę z pysznym humusem,
  • Mufinki,
  • Colesława i inne surówki,
  • Lody,
  • i pewnie masę innych rzeczy, które już zapomniałem,

Nie wciskam Wam kitu, łapcie galerię. To nie są randomowe fotki z netu ale z naszej kuchni. Nie sądzę abyśmy porwali się na połowę z tych rzeczy bez zachęty od naszego gara.

Wszystkie te pyszności zrobiliśmy głównie dzięki temu, że mamy garnek, który zaprojektowano dla ludzi, którzy nie gotują. Nie pieką. Nie umieją w kuchnię.

Trudno mi wymieniać wszystkie zalety ale powiem coś, co przekona takich jak ja:

Z Termomiksem czuję się jak Spiderman, którego zamiast pająka ukąsił Makłowicz i dostał moc gotowania bez wysiłku. Jak facet, który w kuchni zawsze tracił orientację ale nagle znalazł mapę. Jak programista, który odkrył Google i Stack Overflow.

Termomiks to produkt, który ktoś bardzo ale to bardzo dobrze zaprojektował. Z myślą o użytkownikach, którzy niekoniecznie czują się Władcami Kuchni. Zarówno pod kątem hardware jak software to świetna rzecz. Dlaczego?

Hardware:

  • banalnie się toto rozkłada, myje i składa – trzy ruchy i gotowe,
  • wbudowana waga, minutnik, czujnik temperatury – bardzo pomaga w trakcie przyrządzania potraw,
  • noże są solidne i skonstruowane tak, sprytnie, że i ciasto na chleb wyrobią i mięso na farsz do czebureków zmielą, cynamon pokruszą albo będą delikatnie mieszać duszący się bulion,
  • w niektórych przepisach pichcimy coś jednocześnie na 2-3 poziomach, np. w garnku (jakiś sos), koszyczku (np. ryż) i nadstawce (np. warzywa na parze), oszczędza to czas i miejsce,

Sofrtware:

  • baza przepisów jest naprawdę potężna i ciągle coś nowego się pojawia,
  • samo gotowanie jest GENIALNIE proste. Kroki są świetnie opisane a całość rozłożona na tak atomowe czynności, że zyskujesz odwagę na próbowanie coraz trudniejszych przepisów,
  • wyszukiwarka przepisów jest przyjazna i działa z ekranu garnka, telefonu, komputera,
  • można dodawać przepisy na kolejne dni (planowanie imprez, świąt, weekendów),
  • można z każdego przepisu dodać produkty do listy zakupów w aplikacji
  • produkty są dokładnie rozpisane i pokategoryzowane
  • w trybie “zakupów” lista może być grupowana przepisami (czyli “co jeszcze potrzebuję do pizzy?”) ale też działami (czyli “co potrzebuję kupić na warzywach?”)
  • w trakcie gotowania możemy “wyskoczyć” z przepisu i sprawdzić wskazówką albo zapuścić jakieś funkcje dodatkowe typu waga, mycie, itp.,
  • przy przepisach jest czas potrzebny na pracę w kuchni i sumaryczny czas szykowania – dzięki czemu wiesz, że lody są proste – 10 minut pracy – ale trzeba je zacząć robić dzień wcześniej (bo muszą w zarażarce leżeć 12 godzin)

Wszystko to razem do kupy tworzy świetne User eXperience, czyli UX. Sprawia, że chce mi się pisać długaśny wpis na blogu. Polecać każdemu rzecz, która wnosi do życia kulinarną różnorodność i poczucie posiadania superbohaterskich mocy. A przede wszystkim nie mam najmniejszego problemu z abonamentem jaki muszę opłacać za dostęp do przepisów – bo dzięki niemu de facto oszczędzam (głównie czas)!

Dobra robota Vorwerk!

Spotkamy się ponownie?

otrzymasz jeden mail miesięcznie z najnowszymi wpisami

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga

Spotkamy się ponownie?

otrzymasz jeden mail miesięcznie z najnowszymi wpisami

klikając "Zapisz mnie" potwierdzasz zapoznanie się z polityką prywatności tego bloga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *