Witajcie w Portugalii

W części pierwszej opisałem wrażenia z Energylandii i okolic, dziś zmierzę się z „środkową” częścią wakacji, czyli wyjazdem do Portugalii. Był to „najcięższy” gatunkowo wyjazd – pod kątem kosztów, odległości, długości i paroma innymi względami.

W największym skrócie nasz wyjazd polegał na zwiedzaniu wynajętym autem wybrzeża Algarve, obżeraniu się owocami morza, opalaniu i grzebaniu w piasku. Spędziliśmy 9 noclegów w urokliwej miejscowości Quarteira a wynajętym autem odwiedzaliśmy bliższe i dalsze plaże, Lizbonę, Sewillę i okoliczne atrakcje.

Nie wiem czy jest sens opisywać perypetie związane z wynajmowaniem auta przez internet, lotami do Faro, parkingiem w Berlinie, korzystaniem z Airbnb, Revoluta i inne takie. W sumie to sprawy drugorzędne i dobre na osobny wpis (pod tytułem „jak zorganizować sobie wakacje korzystając z komórki a przy tym nie zwariować”). Olejmy to i zajmijmy się tym co w Portugalii najlepsze i co da się pokazać na blogu – widokami. Po resztę (pyszne jedzenie, wino, temperaturę i powietrze) musicie niestety pojechać sami.

Dom, słodki dom

Nasza baza wypadowa okazała się sympatycznym apartamentem w sympatycznej dzielnicy sympatycznego miasteczka. Było czysto, pachnąco i schludnie a na miejscu znaleźliśmy wszystko co potrzebne do życia – włącznie z pralką, kompletem naczyń, tarasem, klamerkami, gadżetami plażowymi, powitalnym winem i krakersami oraz kartami wstępu na baseny (ku uciesze Zosi na miejscu były aż trzy).

Mieszkaliśmy w Old Village, małym osiedlu nastawionym na turystów w turystycznej dzielnicy Vilamoura. Coś w rodzaju mini-miasteczka w starym stylu z uroczymi uliczkami. Na miejscu baseny, restauracje, sklep, bankomat. Kilka razy skorzystaliśmy z lokalnej oferty jeśli chodzi o kolację i było naprawdę nieźle. Baseny też robiły robotę. Mimo, że preferuję cichsze miejsca to tak naprawdę mieszkało się tu bardzo przyjemnie i polecam wszystkim (link na airbnb).

Od centrum, czyli deptaka wokół mariny, dzielił nas półgodzinny spacer. Codziennie sumiennie dreptaliśmy tam na przepyszne lody w lokalu Amorino, albo… nie, właściwie to zawsze chodziło tylko o lody.

Plaże

Nasz sposób na Algarve był prosty. Codziennie inne miejsce. Mając samochód jechaliśmy 3, 10, 15, albo i 100 kilometrów od naszej bazy i podziwialiśmy widoki.

Zdjęcia są lepsze niż tysiąc słów jednak patrząc na nie warto wiedzieć jedno – część plaż wystawiona jest na bardzo silny wiatr od oceanu i ciężko na nich wysiedzieć. Widoki były niesamowite, ale kilka razy musieliśmy wycofać się na z góry upatrzone pozycje (np. „plażę pomidorową” gdzie zawsze było przyjemnie).

Przylądek i Cytadela

Jeden z dni poświęciliśmy aby postawić stopy na najbardziej południowo-zachodnim skrawku Europy.

Miasteczko Sagres na końcu świata, cytadela, latarnia morska, bezkresny ocean, chmury pędzące kilkadziesiąt metrów nad głową i… porywisty, chłodny wiatr, który zmusił nas do skorzystania z bluz i kapturów. Tak wspominamy ten dzień.

Lizbona

Wypad do Lizbony okazał się dość męczący i stresujący (kilka razy Google dość niespodziewanie nas poprowadziło) ale było warto. Pomimo tłumów i skwaru kilka fajnych miejsc zostało zaliczonych i dopisanych do listy „tu już byłem”. Dodatkowy plus za dużą ilość hulajnóg, na których dziewczyny śmigały gdzie się dało.

[…]Dzielę na pół![…]

Kolejnym punktem miała być Sewilla, ale zobaczywszy pogodę i prognozowane 40 stopni w cieniu zaprotestowałem. Ostatecznie połowa wycieczki pojechała do Hiszpanii a ja z Zosią spędziliśmy dzień w parku rozrywki Zoomarine Algarve.

Baseny i zjeżdżalnie, mały rollercoaster, wielka huśtawka, oceanarium, pokazy delfinów, fok, egzotycznych ptaków a nawet kaskaderskie popisy w pirackim klimacie – można tu spokojnie spędzić cały dzień i nie zobaczyć wszystkiego. Myślę, że dzień w Sewilli i zwiedzanie pałacu Alkazar przy tamtejszych 39 stopniach nie byłby tak przyjemny jak całodniowe wygłupianie się w Zoomarine.

Podsumowanie

Przyznam, że zaskoczyło mnie kilka rzeczy w Portugalii. Przede wszystkim idealna pogoda (średnio 20-kilka stopni), brak owadów, czystość i naprawdę krajobrazy, szczególnie że w wielu miejscach piękny widok jest prawnie chroniony (poprzez wyznaczenie parków krajobrazowych i zakaz budowy hoteli) i będąc na plaży aż po horyzont nie uświadczysz żadnych betonowych koszmarków.

Tradycyjnie na koniec link do galerii i zaproszenie na kolejną część (już wkrótce) https://photos.app.goo.gl/DaRz946StEh1xcQq6.

[fbcomments]

Podobało się?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Subskrybuj powiadomienia o nowych wpisach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *