CLICKBAIT – Testowałem przez pół roku notes elektroniczny i papierowy oraz aplikację do zadań – zdziwisz się jak teraz zarządzam zadaniami!
Ok, nie oszukujmy się. Prawdziwy tytuł tego wpisu powinien brzmieć:
Mój system zarządzania zadaniami to kompletna klęska i porażka, ratunku!
Tak, to jest wołanie o pomoc. Jako soloprzedsiębiorca pracujący dodatkowo na etacie i starający się nie zaniedbywać obowiązków męża, ojca mając przy tym życie towarzyskie – zaczynam się poddawać.
Pomyślicie sobie pewnie „Zaraz, przecież jesteś z IT, powinieneś mieć wszystko uporządkowane, ogarniane przez asystenta AI, albo za pomocą N8N czy Airtble, o których nagrałeś nawet kursy.
Przyznaję się bez bicia: może i powinienem, ale szewc bez butów chodzi. Nie jestem w stanie tego obszaru mojego życia sobie skutecznie ułożyć. Czuję się od wielu miesięcy (albo i lat) przytłoczony i rozbity tym, że nie mam kontroli nad zadaniami i zapiskami, które spływają do moich rozlicznych notatników, list zadań, kalendarzy, baz danych.
Powody? Oto (niepełna) lista:
- nie realizuję zadań jakie sobie wyznaczyłem na dany dzień (np. – zamiast robić po kolei to co zaplanowałem na dany dzień co robię? Na przykład… piszę ten wpis na blogu o tym jak sobie z tym nie radzę),
- zadania mam porozrzucane po wielu zakamarkach, urządzeniach, aplikacjach i codziennie tracę czas na ich chociaż zgrubną synchronizację i przepisywanie z miejsca A do miejsca B,
- łapię zawsze 100 srok za ogon i przytłoczony takim stanem szukam sobie sto pierwszej… a potem sto drugiej,
- nie jestem konsekwentny – zmieniam swój „system” kilka razy rocznie bo ciągle szukam jakiegoś Zen zarządzania czasem i zadaniami,
- zdarza mi się nie przeglądać listy zadań przez 2-3 dni z rzędu,
- mam dziennie dziesiątki pomysłów i przemyśleń, które nagrywam, zapisuję, rysuję, dodaję do list z pomysłami na różne rzeczy, a do których potem bardzo rzadko wracam,
- rzadko udaje mi się uzyskać laserowe skupienie i pracować kilka godzin nad jedną rzeczą, częściej popycham 10 różnych rzeczy do przodu, na kilku frontach,
- czasem zwyczajnie zapominam o tym, że zapisywałem rzeczy w jakimś miejscu, po czym nagle odkrywam zapiski sprzed pół roku (albo 5 lat),
- zdarza mi się spędzić godzinę na napisaniu dłuższego tekstu (bo chcę szybko zapisać pomysł) a potem znajduję bardzo podobne zapiski sprzed wielu miesięcy/lat
Efekty? Proszę bardzo:
- zdarza mi się kompletnie zapomnieć o danej obietnicy (szczególnie, jeśli jest ona odległa w czasie – np. „zrobię to za 2 tygodnie w weekend” – jeśli nie wpiszę tego do kalendarza to jest 90% szans że zapomnę,
- bywa, że muszę siedzieć po nocach aby nadgonić jakąś zapomnianą robotę,
- przegapiam rzeczy jakie miałem wykonać w określony dzień/godzinę (w tym mój najgorszy koszmar – nie pojawienie się na umówionym spotkaniu),
- bardzo rzadko kończę projekty na czas,
- bardzo często realizuję wszystko na ostatnią chwilę,
- często mam wyrzuty sumienia – szczególnie jeśli dowożę coś na czas klientom kosztem spraw rodzinnych (bo mam poczucie rodzina ZAWSZE wybacza, chociaż wiem, że to jest krzywdzący układ)
Aby dobitnie pokazać Wam jak to wygląda w praktyce postanowiłem zrobić fotkę, na której widać moje GŁÓWNE narzędzia do ogarniania swoich zadań, projektów, zapisków „na później”.

A z naniesionymi nazwami narzędzi, tak:

Pisząc GŁÓWNE mam na myśli takie, z których korzystam niemal codziennie, oczywiście mam też MASĘ innych narzędzi gdzie trzymam różnego rodzaju zadania, notatki, pomysły, projekty – wygląda to mniej więcej (mogło pojawić się kilka nowych bo schemat jest sprzed około roku) tak:

Podsumowując, RATUNKU 🙂
Podzielcie się ze mną jak to robicie, że macie poczucie spokoju i kontroli. A może wcale nie macie?

