Wszystko jest iluminacją
Przyznam, że mam słabość do rzeczy pokręconych. Dlatego film „Wszystko jest iluminacją” zachwycił mnie swoją poetyką, kolorystyką, ścieżką dźwiękową, aktorami i właściwie wszystkim. To było dzieło kompletne, wciągające na 120% i pozostawiające rozdziawioną paszczę. Jakież było moje zdziwienie (głównie poziomem mojej ignorancji!) kiedy okazało się, że film powstał na bazie książki, która kilka lat później uśmiechnęła się do mnie z empikowej półki. Oto krótkie podsumowanie, którego jedynym właściwie celem jest wysłanie was do ulubionego sklepu tudzież platformy VOD, gdzie sobie tę bądź inną formę pochłoniecie.