Widząc tę pozycję w empiku moje myśli od razu popłynęły w stronę stereotypów o japońskich korporacjach. Stres, harówka, brak życia poza pracą, Karoshi. Warto było przekonać się, że to nie do końca prawda. Obraz w książce był w kilku „drobnych” szczegółach zupełnie inny. Znalazłem w niej sporo ciemnych ale też i jasnych stron japońskiego pomysłu na prowadzenie interesów i zarządzanie firmową załogą.

Zaskoczeniem była dla mnie poziom opieki, jaką korporacja roztacza nad pracownikiem. Ilość czasu jaki poświęca na wychowanie go, jakość tego czasu. Byłem zaskoczony ogromnym naciskiem na relacje z kolegami ale też kontrahentami, partnerami.

Może to dlatego, że autor opisuje pracę w stosunkowo niewielkiej, sześciuset-osobowej firmie. Do tego jest tam jedynym obcokrajowcem, czym zasługuje na ojcowską opiekę Prezesa oraz (być może) ulgowe traktowanie kolegów i zwierzchników.

Traktowanie obcokrajowca to jedno, ale czytając „Planetę K.” poznamy również wiele historii młodszych i starszych pracowników korporacji. Skazanych (lub godzących się) na pracę w jednej firmie, która organizuje im czas również po godzinach. Sześćset osób traktujących pracę jako styl życia, którego nie można, a na pewno nie wypada zmienić. Byłaby to zdrada, niewdzięczność, cios w plecy reszty kolegów.

Książka bardzo lekko napisana, szybko się czyta, zostawia w pamięci wiele ciekawostek i anegdot. Warto poznać kulturę pracy Japończyków – pozwala to zarówno bardziej docenić nasze podejście jak i zaczerpnąć od innego narodu trochę doświadczenia.

Więcej polecanek ode mnie: filmy, seriale, gry, muzyka, książki, planszówki

[…]

Podobało się?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Subskrybuj powiadomienia o nowych wpisach.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *